17. Nagroda Literacka m.st. Warszawy Autor: Bartosz Mikulski / Piotr Matosek
Kot i kawa

17. Nagroda Literacka m.st. Warszawy: znamy nominowanych!

W Światowym Dniu Książki ogłoszono nominacje do 17. Nagrody Literackiej m.st. Warszawy. Jury konkursu wyłoniło 15 najlepszych książek minionego roku w pięciu kategoriach. Do tegorocznej edycji zgłoszono 755 książek: 293 powieści, 212 tomów poezji, 149 książek dla dzieci, 37 komiksów i powieści graficznych oraz 75 książek o tematyce warszawskiej.

Laureatów konkursu poznamy 15 czerwca.

Nagroda Literacka m.st. Warszawy to nagroda literacka. Po raz pierwszy przyznana w 1926 roku gdzie nagrodzony został Władysław Mickiewicz (najstarszy syn Mickiewicza). Reaktywowana została w 2008 roku i od tego czasu przyznawana jest regularnie.

 17. Nagroda Literacka m.st. Warszawy

Więcej o książkach:

 

Grzegorz Bogdał – „Idzie tu wielki chłopak”

Wydawnictwo: Czarne

Opis: Najmniejszy kucyk na świecie, mężczyzna w przebraniu wiewiórki, umierająca ciotka, rezolutna kapucynka. Bohaterów u Bogdała jest wielu i choć ich losy się różnią, nad wszystkimi unosi się ten sam apokaliptyczny duch: ich codzienność pozornie trwa niewzruszona, jednak zapowiedź nieuchronnego nie znika nawet na chwilę.

W świecie opowiadań Grzegorza Bogdała groteska miesza się z brutalną rzeczywistością, powaga z czarnym humorem, a byt zwierzęcy z ludzkim żywotem. To świat przyzwoitych ludzi, którym się nie układa, i narwańców szczęśliwie unikających porażki. Minimalistyczny język i oszczędna forma potęgują niepokój, a zarazem zachwycają dojrzałością. Uniwersum opowiadań Idzie tu wielki chłopak kusi i przyciąga, ale nie pozwala też zapomnieć, że tuż za rogiem śpi śmierć. A jak się zbudzi, to nas zje.

 

 

Tomasz Różycki – „Złodzieje żarówek”

Wydawnictwo: Czarne

Opis: Życie w bloku, arcydziele surowego piękna czasów późnej komuny, to prawdziwa metafora istnienia człowieka nowoczesnego. Wszak mieszkania unoszą się nad ziemią, a dziesiątki balkonów zwisają nad miastem, dzięki czemu mieszkańcy mogą dystansować się od przyziemnej zgnilizny i klasowo niedopasowanych sąsiadów.

W tym centrum wszechświata, na ostatnim piętrze – gdzie najbliższymi sąsiadami są niebo i synogarlice – mieszka Tadeusz, który od ojca dostał ważne zadanie: pójść z puszką ziarnistej kawy do Stefana, złotej rączki, z prośbą, by ów kawę zmielił. Wyprawa nie jest łatwa, trzeba pokonać korytarz, taki, ja wiem, na sto, góra sto dwanaście metrów, oszklony dwudziestoma, no, może dwudziestoma dwoma oknami, ciemny, bo łobuzy ciągle wykręcają żarówki. A jak tu przejść samotnie przez zaułki tego betonowego Akropolu, skoro ukryte bóstwa i centaury tylko czekają, by w człowieka wejść i go przebóstwić?

Złodzieje żarówek to znakomita i zaskakująca proza. Pod doskonałym piórem Tomasza Różyckiego wielka płyta przeistacza się w wielopiętrową opowieść o życiu bloku i jego mieszkańcach, splecioną z sąsiedzkich plotek i osiedlowych legend. Korytarze wydłużają się i plączą, czas i narrator gubią, a przed czytelnikiem rośnie surrealistyczna, straszna, ja wiem, może nawet trochę śmieszna opowieść o PRL-owskiej Polsce pomieszczonej w jednym bloku.

 

 

Aleksandra Tarnowska – „Wniebogłos”

Wydawnictwo: ArtRage

Opis: Polska wieś lat 70. oczami dziecka.

Dwunastoletni Rysiek ze wsi Tuklęcz marzy tylko o jednym – by grać i śpiewać w wiejskiej kapeli. Nie ma jednak ani instrumentu, ani odwagi, żeby porozmawiać o swoim marzeniu z ojcem, grabarzem, z którym popołudniami chodzi na cmentarz przygotowywać groby dla wciąż żyjących członków rodziny. Gdy po ukończeniu drugiego grobu umiera kolejna osoba, ojciec próbuje zrzucić winę za śmierć na Ryśka, ten bowiem śpiewał przy żywych pogrzebowe pieśni. Chłopiec zaczyna wierzyć w moc swojego śpiewu, nie chce jednak porzucić marzeń o śpiewaniu w kapeli.

„Wniebogłos” Aleksandry Tarnowskiej jest jej powieściowym debiutem.

 

 

Justyna Kulikowska –  „Obóz zabaw”

Wydawnictwo: Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu

Opis: „Obóz zabaw” to czwarta już książka poetycka podlaskiej autorki. W formie poematu z przypisami Kulikowska w nowy sposób mierzy się z tematyką i figurami towarzyszącymi jej pisarskiej drodze od samego początku: zaliczyć do nich można pamięć o doznanej przemocy, doświadczenie biedy i wykluczenia klasowego na poziomie jednostkowej biografii oraz poszukiwanie strategii walki z nimi, spośród których najważniejszą rolę pełni praca nad świadomością językową (od statusu regionalizmów po autotematyzm w pracy twórczej). Tym razem jednak podmiotce udaje się nakreślić plan szerszy, a może po prostu bardziej czytelny – rytm mechanicznych repetycji przerywają więc pieśni oraz historie bohaterek dawnej prowincji, pozory łatwości kobiecego awansu klasowego zderzają się z uznawaniem ich za uzurpację przez klasy panujące, a nawet największym „przyjaciołom ludu” trzeba z kolei wytłumaczyć pewne zasadnicze różnice w doświadczeniu pracy najemnej. W końcu historia Aliny Kabajewej niczym pryzmat rozszczepia wiele wątków każących awans klasowy jako metodę walki z traumą społeczną podać w wątpliwość.

 

 

Marcin Orliński – „Późne słońce”

Wydawnictwo: Wolno

Opis: „Patrzyłem za tą kometą, za którą / i inni patrzyli, i myślałem: kim jest / ów obcy, który z nią przybywa?” – możemy przeczytać w wierszu otwierającym najnowszy tom Marcina Orlińskiego.
Późne słońce to poetycka opowieść o rzeczach wielkich i małych – ludziach, zwierzętach i kosmosie. Blokowisko na warszawskiej Pradze Południe, sznurówki odgryzione przez psa, śmierć irytującej sąsiadki, ogródek działkowy z rozpadającym się domkiem i śladami minionej epoki, kradzież samochodu, antydepresanty – to wszystko staje się pretekstem dla wiersza i refleksji o tym, co ludzkie i pozaludzkie. Do rozważań o późnym kapitalizmie, nieczułości liczb, a także o naszym miejscu we wszechświecie.
Wiersze Marcina Orlińskiego to zdarzenie na pograniczu języka i doświadczenia. Czasami przybierają formę skondensowanego eseju, innym razem ironicznego komentarza do społecznych zachowań i rzeczywistości. Autor bawi się słowem, ale traktuje je poważnie. Szuka, zadaje pytania, rejestruje docierające do niego sygnały, starannie dozuje emocje, poruszając się w obrębie oryginalnie dobranej formy.
Zbudowane z trzywersowych strof wiersze nie mają tytułów lub wszystkie mają ten sam tytuł, którym są trzy gwiazdki. Czytelnik nie powinien się zatem dziwić, kiedy na ostatnich stronach Późnego słońca nie znajdzie spisu treści, tylko właśnie spis… gwiazdek. Słowem, delikatny kosmos!

 

 

Marta Podgórnik – „Erwin i Fatum”

Wydawnictwo: Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu

Opis: Gorycz wpisana jest w dykcję podmiotek lirycznych wierszy Marty Podgórnik i nie sposób wyobrazić sobie tej poezji w innym z odcieni ironii. Przesączony nią tom „Erwin i Fatum” przynosi 28 nowych utworów zbudowanych wokół centralnych dla śląskiej poetki tematów: miłości, literatury i śmierci. Sus ku wyobrażeniu, o jakiej książce mowa, blokuje jednak otwierające ją motto z La Telliera wymierzone w pewność i otwierające lekturę na modus zwątpienia, choćby po to, by nie wpaść w lekturowy kanał – „banał o mnogości znaczeń”. Przekraczając go, lepiej dostrzec uchwyconą przez poetkę mnogość trybów mówienia, precyzję kalibracji autotematycznych i środowiskowych passusów, frapującą nieprzystawalność ram i postaw społecznych, która, jak się zdaje, uruchamia ostrza poszczególnych wierszy: raz to ku pracy detalu, innym razem – symbolu, najczęściej – gdzieś pomiędzy.

 

 

Anna Kaźmierak –  „Gdzie ty jesteś, koguciku?”

Wydawnictwo: Wytwórnia

Opis: Bogata, strojna, pełna koloru, rytmu, kipiąca twórczą ekspresją etnograficzna podróż po Polsce i wyszukiwanka dla najmłodszych. Szukamy kogucika ukrytego wśród kolorowych wzorów i bohaterów ludowych zwyczajów. Kogucik przybiera różne formy: raz jest drewnianą zabawką, raz papierową wycinanką lub metalowym wiatrowskazem. Innym razem zdobnie upiększa haftowane stroje, pomaga w ekspresji muzycznej, a czasem staje się rekwizytem odgrywanego od wieków wiejskiego teatru. Koguciki – kolorowe, gliniane, drewniane – uwalniają wyobraźnię i dziecięcą radość.

 

 

Marta Lipczyńska-Gil , Marta Ignerska – „Ferment w mieście”

Wydawnictwo: Hokus – Pokus

Opis: Owocowi bohaterowie, zaskakujące zestawienia słów, brawurowe ilustracje i chlapy. To wszystko tworzy koktajl ożywczy, inspirujący, zaskakujący. Dwie Marty – Lipczyńska-Gil oraz Ignerska „rozmawiają” ze sobą za pośrednictwem tej wywrotowej książki. Dla kogo?! Dla każdej istoty ludzkiej. Po co? Dla czystej radości tworzących i odbiorców!

Czeka was prawdziwa uczta, zabawa słowem, rymem, skojarzeniami, które mogą prowadzić tylko do jednego: rozchichotania i zarażenia waszego języka nowym, cudownie absurdalnymi bon motami, które możecie przywoływać wspólnie z dziećmi (…)
Ilustracje narysowała i nachlapała Marta Ignerska. W chlapnięcia wpisała postaci, skomponowała z nich scenki rodzajowe, rozmawiające z dwuwierszami.
Agnieszka Sowińska, „Książki. Magazyn do Czytania”

 

 

Maria Strzelecka – „Hajda. Beskid bez kitu”

Wydawnictwo: LibraPL

Opis: Trzecia część historii z Beskidem i jego wspaniałą przyrodą w tle. Tym razem akcja toczy się okrutnych czasach przesiedleń i akcji „Wisła”. Maria Strzelecka splata losy ludzi i zwierząt w piękną, wzruszającą, niezwykle empatyczną i mądrą książkę, pełną przedstawionych z czułością detali życia beskidzkiej wsi lat 40. XX wieku.

 

 

 

 


 

Katarzyna Chudyńska-Szuchnik – „Świdermajerowie”

Wydawnictwo: Dowody

Opis: Porzucili miasto, by na piaskach zbudować lepszą przyszłość. Dla siebie i innych.

Jakób Dietrich, Jan Świech, Stanisław Russek i Izaak Wolfling – czterej budowniczowie podwarszawskich willi i pensjonatów. Ich rodziny, współpracownicy, przyjaciele, potomkowie. Inwestorki i inwestorzy ze stolicy. Przedsiębiorcy budowlani, inżynierowie, architekci. Kobiety prowadzące pensjonaty. Właściciel tartaku. Nielegalni piekarze. Lokatorzy kwaterunkowi.

Świdermajerowie. Łączyły ich letnie tryby.
Zostały po nich drewniane domy nanizane na nitkę linii otwockiej. Wczoraj pałace z bajek, dziś często rudery. Stawiane dla zysku, teraz generują wydatki. Od czasu do czasu któryś z nich płonie, bo działka jest cenniejsza bez niego. Nieliczni zapaleńcy próbują je ratować. Wtedy taki wskrzeszony dom zaczyna na nowo opowiadać przeszłość.

Katarzyna Chudyńska-Szuchnik wsłuchuje się w opowieści zaklęte w architekturze uzdrowiskowej. Bada jej przeszłość i pyta o przyszłość. Tworzy osobisty leksykon drewnianych świdermajerów. Są w nim domy torty, domy duchy, domy ogniska, domy uśpione i domy wskrzeszone, domy skarbonki i domy bezpańskie.

To opowieść o tożsamości, którą najłatwiej jest zatracić, wygodniej przekształcić. Najtrudniej utrzymać.

 

 

Tymon Grabowski –  „Paskudnik Warszawski”

Wydawnictwo: Złomnik

Opis: „Paskudnik Warszawski” zabiera czytelników na wycieczkę po najpaskudniejszych miejscach stolicy. Najnowsza książka Tymona Grabowskiego „Złomnika” to wyjątkowy zbiór setek zdjęć wzbogaconych obszernymi opisami: historiami własnymi autora, sfabularyzowanymi historiami z „Życia Warszawy” aż od 1948 r. Książka podzielona została na dzielnice, a w każdej z nich znajdziemy zbiór najbrzydszych miejsc: zawalające się kamienice, ruiny fabryk, relikty wiejskiej zabudowy, pomazane ściany i wrastające wraki samochodów. Książka może śmiało posłużyć jako przewodnik po Warszawie, jeśli nie chcesz skończyć jako turysta krążący od Nowego Światu do Starego Miasta. „Paskudnik” pokaże ci Warszawę z innej perspektywy. Są trzy powody, dla których warto kupić „Paskudnik Warszawski” – jeśli kochasz Warszawę i chcesz się trochę zjeżyć – jeśli nie cierpisz Warszawy i chcesz się utwierdzić w swoim przekonaniu – jeśli nie znasz Warszawy i chcesz ją poznać od najlepszej, to znaczy najbrzydszej strony. Trzeba niezłej odwagi i specyficznego spojrzenia, by „zachwycić się” brzydotą – jak uczynił to Tymon Grabowski w Paskudniku warszawskim. Zachwycić, obnażając rzeczy wstydliwe, zwykle mocno chowane przed wzrokiem postronnych. W tym przypadku mowa jest o punktowaniu odstręczających elementów, głównie architektonicznych, największej aglomeracji w kraju. Ta książka ma Was zabrać – przeczytamy we wstępie – na wycieczkę po najpaskudniejszych dzielnicach stolicy i pokazać „moje” miasto od jego najbrzydszej, ale i też i najbardziej prawdziwiej strony.”
Szymon Prowacki, latarnia-morska.eu

 

 

Michał Książek – „Atlas dziur i szczelin”

Wydawnictwo: Znak Literanova

Opis: Przyroda, która przejmuje miasto, zaczyna od najmniejszych pęknięć w betonie

Rodzina sikorek zamieszkała w Warszawie pod adresem Metro Świętokrzyska 02.

Pewien szpak umościł sobie gniazdo w bombowcu z Muzeum Lotnictwa.

Wróble wprowadziły się do starego neonu teatr dramatyczny.

Przyroda wcisnęła się w najmniejsze szczeliny miasta i znalazła szpary w zabudowanych metropoliach. Zazieleniła dziury chodnikowe, o które potykamy się śpiesząc do pracy.

Ten świat, którego nie dostrzegamy na co dzień, oczarowuje jeśli tylko znajdziemy chwilę, żeby go odkryć. Michał Książek zabiera nas na spacer po dobrze znanych ulicach i zachęca, by patrzeć uważniej. Tropi sekretne życie ukryte wśród betonu i schowane za neonami wielkich miast. Z przewrotnym poczuciem humoru opowiada o nieoczywistych przestrzeniach miejskich, w których rozgościła się natura.

„Bar, gdzie pije się nalewkę, ławki, gdzie pije się wódkę oraz krzak za przystankiem, gdzie się sika. Wszystkie okazują się czymś innym… Wyśpiewanym terytorium, wyszukanym domem, starannie wybranym spośród wielu miejscem. Terytorium lęgowym. Samiec sikory modrej śpiewa w ciągu dnia nawet pięć godzin, by wyśpiewać sobie dom.”

Atlas dziur i szczelin to hymn na cześć miejskiej przyrody

 

 

Katarzyna „Falauke” Czarna –  „Czy wszystko smakuje?”

Wydawnictwo: Kultura Gniewu

Opis: Pełnometrażowy komiksowy debiut jednej z najciekawszych polskich autorek!

Co zajmuje pierwsze miejsce na liście najgorszych rzeczy, jakie robią goście restauracji?
Jak najszybciej nauczyć się na pamięć wielostronicowego menu albo zrobić siedem mojito?
Co grozi za pomylenie składu dania dnia?
Jakie koszmary śnią się kelnerkom?

W swoim debiutanckim albumie Falauke zabiera nas w podróż po szemranych barach i ekskluzywnych restauracjach, rautach, weselach, jadłodajniach i fast foodach. Spoglądając przez ten kalejdoskop współczesnej gastronomii, widzimy nierzeczywiste oczekiwania pracodawców i klientów, niskie stawki, marne warunki pracy, a także to, że do przetrwania w tej branży konieczni są bliscy ludzie i dużo poczucia humoru.

 

 

Maciej Sieńczyk – „Spotkanie po latach”

Wydawnictwo: Literackie

Opis: Nowa, pełna absurdu i ironii powieść graficzna Macieja Sieńczyka!

Pozornie zwyczajne spotkanie u dawnych znajomych, które niespodziewanie zamienia się w niecodzienną towarzyską przygodę…

Dorota Masłowska: „Sztuka Sieńczyka jest nieprzewidywalna, ostentacyjnie nieutylitarna, bezczelna w swoim czczym pięknie.

Prowokacyjna w estetycznym przesublimowaniu, w które autor, w akcie przekory jakby, ubiera bezsens i głupotę swoich fantazji. To ̶ w bez reszty pragmatycznym i utylitarnym świecie, w którym żyjemy ̶ wydaje mi się właśnie wywrotowe.

Szukając nazwy dla gatunku literacko-graficznego, którego Maciej Sieńczyk jest jedynym znanym mi przedstawicielem, obstawiam „horror bezsensu”.

W niepodrabialnym stylu, zarazem wytwornym i potwornym, wybitny artysta wciąga nas na manowce swojej wyobraźni. Spotkanie po latach jest taką właśnie wędrówką po jej odrażających bezkresach, pętlach, tunelach, lejach. Pierwiastek horroru to zapierająca dech w piersiach płodność tego świata, łatwość, z jaką wydaje on z siebie podświaty, pod-pod-podświaty, skłócone ze sobą, lęgnące się z siebie, efemeryczne, bo ledwie wyrojone, a już znikające, by ustąpić kolejnym i kolejnym. Szybko zrezygnować czytelnik musi z poczucia, że wie, gdzie tu jakaś reguła, plot; na próżno usiłuje przejrzeć bieg wypadków”.

 

 

Jacek Świdziński –  „Festiwal”

Wydawnictwo: Kultura Gniewu

Opis: Jacek Świdziński powraca z nowym komiksem!

Niewiele było w historii Polski Ludowej tak wielkich ekscesów jak Festiwal Młodzieży w 1955 roku. Na fali tego święta na moment uchyliła się szczelina na świat, który z impetem wdarł się na ulice Warszawy i wymknął spod kontroli rządzących, języki się ze sobą zmieszały, a każdy chciał zobaczyć inny kolor skóry czy powąchać zagraniczne perfumy.
Wezwania do festiwalowego współzawodnictwa pracy, fasady udekorowane antywojennymi hasłami, nieustające propagandowe nawoływanie skontrastowane z jazzem, tętnem afrykańskich bębnów, różnorodnością strojów i swobodą obyczajów napędzały szał tego czasu. Na jego peryferiach nadal jednak stały ruiny, snuły się szeptem rozmowy, płynęły donosy, a artyści szukali nowego języka do wyrażenia tego, co czuli.
W swoim nowym komiksie Jacek Świdziński, autor m.in. „Zdarzenia. 1908” czy „Powstania – filmu narodowego”, tworzy pełen ruchu i rytmu pejzaż lata 1955 roku. Wypełnia go marszowy krok, gwar baru czy gonitwa między starymi kamienicami. Świst pocisku, trzask migawki, szelest gazety i skrzek mikrofonu – wszystko to zostało podkreślone formami i kolorami nadającymi narracji szczególną muzyczność.
Niezwykła forma „Festiwalu” pozwala poczuć rozdźwięk między tym, co widoczne, a co może zostać zobaczone i tym, co słyszalne, a co może zostać usłyszane. To komiks o odczuwaniu świata na moment przed eksplozją, nawet jeśli nikt z początku nie zauważy, że do niej doszło.

 

 

źródło: kultura.um.warszawa.pl

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *