„Ostrze zdrajcy” – Sebastien de Castell – recenzja
Weź w dłoń swój rapier i zmierz się ze mną w pojedynku. Pojedynku, o wszystko i o nic, o to kto jest mistrzem, kto lepiej rapierem włada, o prawdę i honor… Zamarzyła się Wam odrobina walki szpadą otulona płaszczem? A może na chwilę staliście się dziećmi wierzącymi w prawdziwych bohaterów i znów chcecie takich znaleźć? Wasze pragnienie może zaspokoić debiutancka powieść Sebastiena de Castella “Ostrze zdrajcy”, która porwie Was w świat spisku, gdzie trójka bohaterów walczy z przeciwnościami losu i wciąż jest wierna królowi, królowi, który nie żyje…
Będąc małym chłopcem zafascynowała go legenda o Wielkich Płaszczach, niepokonanych bohaterach niosących sprawiedliwość. Zachłysnął się nią i już wiedział, że kiedyś będzie jednym z nich. Jego marzenia spełniły się aż nadto, stał się pierwszym kantorem Wielkich Płaszczy – Falcio val Mond, prawa ręka i przyjaciel króla Paelisa, który powołał Wielkie Płaszcze do życia. Niestety nie wszystko może wiecznie trwać, król nie żyje a Wielkie Płaszcze? Rozwiązane z łatką zdrajcy. Już nie budzą podziwu, wręcz odwrotnie, obrzydzenie i niechęć. Wyzywane od obdartych peleryn i trattari (bo bluźnierczej się już nie da) przemierzają świat.
„Na tym właśnie polega wolność. Bo to nie prawo, by robić wszystko, co się chce, ale prawo, by dokonać wyboru i określić, za co chce się umrzeć.”
Historia zaczyna się “pierwszym z mnóstwa złych dni, które miały nadejść” w życiu Falcia i jego dwóch przyjaciół: mistrza miecza Kesta i mistrza łuku Brasti. Razem przemierzają krainę, tylko po to aby wykonać misję nieżyjącego króla. Pragnął aby znaleźli tajemnica charoity, które będą początkiem czegoś dobrego. Ale zanim to nadejdzie musi wiele krwi zostać upuszczonej…
W tym zbrukanym świecie za rękę prowadzi nas Falcio, to on wtajemnicza nas w ten wykreowany przez autora obraz. Jest naszym nauczycielem historii, który opowiada o tym co było. Przewodnikiem po swoim życiu. A my wiernie towarzyszymy mu i patrzymy jak walczy z przeciwnościami. Jak mimo pokus, wierny jest swemu honorowi i dąży do celu. To on opowiada nam historię Wielkich Płaszczy (bo mówić to on potrafi), zaszczepia w nas chęć chwycenia za rapier i stanięcia u jego boku.
Sebastien de Castell stworzył krainę gdzie spisek goni spisek, intryga podąża za intrygą a bohaterowie idą za niewidzialną nicią przeznaczenia. Obdarzył czytelnika akcją, która płynie szybko przed siebie, nie zatrzymuje się przy opisach tylko w prosty słowach przekazuje swoją siłę. Stworzył tajemnice i niewiadome, które wyciekają z kart powieści burzą spokój czytającego. Ubrał to odpowiednio, doprawił magią oraz pewnego rodzaju humorem i taką mieszankę fantasy nam zaoferował. Muszę przyznać, że jak na debiutowy popis nie jest źle.
„- Ile razy już niemal zginąłeś dla swojego króla?
– O jeden raz mniej niż on dla mnie.”
Sięgnęłam po “Ostrze zdrajcy” zachęcona pozytywnymi opiniami. Przyznam się jednak, że nie do końca była przekonana do tej pozycji, wręcz zakładałam, że po paru stronach będę ze znudzeniem na nią zerkać. I faktycznie po paru kartkach zerkałam na nią, w celu zagłębienia się jeszcze bardziej. Nie powiem, miłe rozczarowanie wobec moich oczekiwań. Powieść de Castella mnie porwała, przeniosła w ten stworzony świat i postawiła obok Falcia aby razem z nim walczyć o sprawiedliwość. Prosty przekaz sprawia, że nużących momentów jest mało a nagłe zwroty akcji powodują, że chcemy jeszcze jedną i jeszcze kolejną stronę przeczytać. Momenty historyczne, wplątane w akcję, sprawiają, że możemy na chwilę odpocząć od uderzeń rapierem i świstu strzał. Bohaterowie są ciekawi, można by rzec, że nietuzinkowi i wnoszą same niespodzianki do powieści. Choć trzeba przyznać, że są dość płasko przedstawieni co gryzie się z ich złożonością. Oczywiście wyjątkiem jest Falcio, którego ze strony na stronę poznajemy lepiej.
„Odebraliście mi go! Odebraliście mi wszystko, co dobre na tym świecie! To! – wrzeszczała. – To jest moja odpowiedź! To jest moja odpowiedź!”
Chciałabym rzecz, że powieść ma same plusy ale niestety jak dla mnie jest trochę gorzkości, która lekko zamąciła smakiem. Czytając “Ostrze zdrajcy” miałam czasem wrażenie, że czegoś mi brakuje, że coś mi umknęło. To szybkie płynięcie akcji sprawia, że gdzieś zmywają się szczegóły, pojawiają się pytanie jak to? Tak jakby czegoś zabrakło, coś nie zostało dopisane, choć może taki był zamiar autora, aby wrzucić czytelnika do wartkiej rzeki tajemniczości.
“Ostrze zdrajcy” to pierwsza część z czterotomowej sagi o Wielkich Płaszczach. Ten literacki debiut na pewno może zaliczyć do udanych. Sebastien de Casttela przenosi nas do swojego świata i tam zostawia. Razem z trójką bohaterów zostajemy rzuceni w wir spisków i główkujemy jak z tego wyjść, nie tylko dzięki ostrzu rapiera. To powieść, po którą warto sięgnąć i poświęcić jej czas. Będzie to ciekawa, pod znakiem rapiera i płaszcza lektura. Mi podobała się i teraz pozostaje mi nic innego jak czekanie z utęsknieniem na kolejny tom.
O książce:
Tytuł: Ostrze zdrajcy
Tytuł oryginalny: Traitor’s Blade
Autor: Sebastien de Castell
Tłumaczenie: Paweł Podmiotko
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 24-05-2017
Liczba stron: 420
Cykl: Wielkie Płaszcze (tom 1)
A na koniec trailer książki:
Sprawdź, gdzie kupić:
Ocena:
Podsumowanie:
„Ostrze zdrajcy” razem z trójką bohaterów rzuca nas w wir spisków i intryg. Akcja nie pozwala złapać oddechu. Warto po nią sięgnąć i zatopić się w świat rapierów i płaszczy, Wielkich Płaszczy.