
Finał Nagrody Orfeusza 2025 – poznaj laureatów XIV edycji Nagrody K. I. Gałczyńskiego
Znamy już finalistów XIV edycji Nagrody K. I. Gałczyńskiego ORFEUSZ za najlepszy tom poetycki roku 2025. Jury, po dokładnej analizie dwudziestu nominowanych książek, wyłoniło pięciu poetów, którzy powalczą o główną nagrodę. Są to:
- Stanisław Kalina Jaglarz – „Zajęczy żar”, Wydawnictwo Warstwy, Wrocław 2024 r.
- Krzysztof Lisowski – „Trzeba czasu”, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Krakowie, Kraków 2024 r.
- Jan Polkowski – „Rozmowy z Brechtem i inne wiersze”, Biblioteka Toposu, tom 220, Instytut Książki, Gdynia – Kraków 2024
- Tomasz Różycki – „Hulanki & Swawole”, Wydawnictwo a5, Kraków 2024 r.
- Rafał Wawrzyńczyk – „Dziecko na głowie króla”, Wydawnictwo j, Wrocław 2024 r
W ramach tej samej uroczystości, Nagrodą ORFEUSZ MAZURSKI uhonorowana została Weronika Pawlik-Kwaśniewska za tomik „Wielka niebieska woda”.
Uroczyste ogłoszenie laureata Nagrody ORFEUSZA odbędzie się 19 lipca podczas gali w Muzeum K. I. Gałczyńskiego w Praniu. Zwycięzca otrzyma nagrodę pieniężną w wysokości 40 000 zł, natomiast laureat Orfeusza Mazurskiego zostanie nagrodzony kwotą 13 000 zł. Wydarzenie uświetnią laudacje członków jury oraz występy artystyczne studentów Akademii Teatralnej w Warszawie.
Więcej informacji na temat nagrody można znaleźć na oficjalnej stronie: orfeusz-nagroda.pl
Więcej o książkach:
„Zajęczy żar” – Stanisław Kalina Jaglarz
Wydawnictwo: Warstwy
Opis: Książka poetycka Stanisława Kaliny Jaglarza – autora nominowanego do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej i Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius.
„zajęczy żar” to jednocześnie pieśń miłosna, pieśń pochwalna i tren. Akcja dzieje się w lesie, na łące, pod ziemią, a głównym bohaterem jest natura. Autor w unikatowy sposób snuje swoją opowieść, a jego fraza przypomina rozrastającą się w nieskończoność grzybnię. To także na wskroś cielesny tom – człowiek pochylony nad ziemią czy spleciony w miłosnym uścisku jest takim samym elementem krajobrazu, jak wysoka trawa czy krzew.
Poetycka fraza pokrywa tu wszystko – pestki, ptaki, błoto czy świerszcze – i zostaje w czytelniku na dobre. Autorowi udało się stworzyć język przyrody, w którym jest miejsce na życie, śmierć, piękno i brzydotę.
„zajęczy żar” to wersy dla roślin, ludzi i zwierząt.
„Trzeba czasu” – Krzysztof Lisowski
Wydawnictwo: Stowarzyszenie Pisarzy Polskich
Opis: Działania na ułamkach i liczbach całkowitych to niezwykle ciekawy tomik prozy lirycznej młodej twórczyni Moniki Kasprzyk – pedagoga, logopedy, psychoterapeutki dzieci i młodzieży.
Autorka znalazła już swój oryginalny styl, bardzo świadomie potrafi konstruować zestawy tekstów w porywającą opowieść o życiu, uczuciach, relacjach między ludźmi i człowieka ze światem; pełną dobrych namysłów, humoru, historii zbliżonych do przypowieści (podobnie – choć całkiem inaczej – jak w niektórych „całościowych” projektach Ewy Lipskiej).
Na uwagę zasługuje tu zaskakująca pomysłowość, bardzo precyzyjny język wypowiedzi, aforystyczność tej czułej opowieści o „własnym czasie”.
„Rozmowy z Brechtem i inne wiersze” – Jan Polkowski
Wydawnictwo: Instytut Książki
„Hulanki & Swawole” – Tomasz Różycki
Wydawnictwo: A5
Opis: Nowe wiersze Tomasza Różyckiego w Wydawnictwie a5. Nowy tom poetycki Tomasza Różyckiego, laureata Nagrody imienia Wisławy Szymborskiej z roku 2023, ma w sobie najlepsze cechy właściwe tej twórczości – rozmach wielkiego projektu, metafizyczną głębię i precyzję kompozycyjną. Intensywność i emocjonalność poezji Różyckiego splata się z doskonałym rzemiosłem poetyckim, poświadczonym przez autora kunsztownych cykli, do których już nas przyzwyczaił autor Kolonii. Jednak to nie cykliczność wybija się tym razem na pierwszy plan. – prof. dr hab. Anna Czabanowska-Wróbel […] w przypadku Tomasza Różyckiego mamy do czynienia naprawdę z wybitnym poetą, znanym autorem kilkunastu tomów wierszy, nie licząc kilku zbiorów prozy i esejów, a „Hulanki i Swawole” lokują się wśród najlepszych. – Tadeusz Nyczek Tomasz Różycki należy do najwybitniejszych polskich poetów współczesnych, a Jego twórczość rozwija się nieprzerwanie od ponad dwudziestu lat. Autor Kolonii ma na swoim koncie nie tylko szereg tomów poetyckich, wiele znaczących nagród i wyróżnień, w tym także Nagrodę Kościelskich, ale także liczne tłumaczenia swoich dzieł na języki obce, między innymi wysoko oceniane przekłady na język angielski, autorstwa Bena Johnstona i Miry Rosenthal. Jest w świecie jednym z najbardziej rozpoznawalnych żyjących polskich poetów.
„Dziecko na głowie króla” – Rafał Wawrzyńczyk
Wydawnictwo: J
Opis: Polska nie będzie mieć samochodu elektrycznego Izera, ale teraz przynajmniej ma debiut Wawrzyńczyka. Wsiądzie w idiom prototypowany i testowany od wielu, wielu wiosen (jesieni) (epok?). Kompletny język z pełnym wyposażeniem. Działający od razu po otwarciu książki. I wszystko gwałtownie przyspieszy. Dokąd jedziemy, księciuniu?
Tomasz Szewczyk
Kurde, no w końcu. Krótko i zwięźle: bardzo się cieszę, że ta książka wreszcie jest i że jest taka. Kiedy piszę taka, mam na myśli potencjalność, którą mogłaby ona być, a nią nie jest. Z kolei pisząc potencjalność, mam na myśli to, że kto zna wiedzę Wawrzyńczyka, jego narzędzia i metody docierania do wierszy (cudzych), mógłby tu się spodziewać kaskad salto mortale i dywanowych nalotów alegorii. Wiecie, Steve Vai wchodzi na scenę po tym, jak na dobę pozbawiono go dostępu do gitary. Tymczasem cały ten arsenał alegorii, metafor, jukstapozycji, retorycznych czy prozodycznych chwytów itd. ma zastosowanie na wskroś praktyczne, jest tu używany po coś, na potrzeby, dobra, napiszę to, „komunii wiersza”. Rzadko dziś, mam wrażenie, używa się tych środków w celach czytelniczo inkluzywnych. A tutaj to się właśnie dzieje. Wawrzyńczyk odwstydza poezję komunikującą się i udowadnia, że da się pokazać przepływ myśli od źródła do ujścia, oznaczając wyraźnie wszystkie jej zakręty, kaskady, punkty węzłowe. I że ona nie znika znienacka gdzieś pod ziemią albo w niebie ani nie przemienia się w jakiś inny porządek czy nieporządek. Serio, ciężko to przecenić.
Kiedyś o jego wierszach, które tu czy tam można było przeczytać, myślałem jak o precyzyjnych narzędziach odwiertowych. Teraz myślę o nich jak o snopach światła obserwowanych z boku, w przekroju: wydobywają jakiś wycinek i w tym wycinku zawsze widać to, co trzeba, żeby wiedzieć, czemu akurat ten wycinek oglądamy. Ludzie, miejsca, rzeczy, idee, mykoryza, taka sytuacja.
Jeśli miałbym wskazać na „porządny kontrapunkt” w mainstreamie/dla mainstreamu poezji IV RP, to już wiecie. Do tego przychodzi on z doprawdy zaskakującej strony.
Grzegorz Hetman
„Wielka niebieska woda” – Weronika Pawlik-Kwaśniewska
Wydawnictwo: Poesis
Opis: Łódki wiedzie mityczny horyzont. Siedzimy w cieniu rozłożystych pinii. Nawet sny wypełnia śpiew cykad. „Wielka niebieska woda” stanowi zbiór wierszy napisanych po letnim pobycie w Cassis, kiedy wszystko lśni i wszystko płynie. W tym słowa.

