Gdzie ucieka czas, autor:  Ryan McGuire / gratisography.com 
Kot i kawa

Gdzie ucieka czas?

Niedawno nasz dziedzic skończył rok czasu! Nawet nie wiem kiedy mi te 365 dni zleciało. Jak tak patrzę na to, to muszę stwierdzić, że była to krótka chwila, przepełniona masą emocji i przygód ale jednak „tylko” chwila. Jakie ja to miałam plany na te minione dni, tyle chciałam zrealizować pomysłów, że aż nie zrobiłam prawie nic. Pytanie kogo to ja mogę za to winić? Chciałoby się powiedzieć, że sama jestem sobie winna ale przecież ludzka natura nie pozwala nam winy zwalać na siebie. Pozostaje mi tylko wybrać się na poszukiwania winnego, dodam, że będą to krótkie poszukiwania, bo winny nasunął się sam. Zastanawiacie się kto to? Ano przecież to, ten okrutny i nieubłagany czas, który z zamiłowaniem pędzi do przodu nie zważając wcale na moje plany!

Ostatnio czytałam dość ciekawy artykuł o percepcji czasu, ale jak to ze mną bywa, kompletnie nie pamiętam gdzie się na niego natknęłam. Dotyczył tego jak postrzegamy upływający czas, pocieszając czytelników, że po trzydziestce przyśpiesza on coraz bardziej by dopiero koło sześćdziesiątki wyhamować. Cóż, coś w tym jest, wystarczy, że popatrzę na to jak mi ucieka. Zapewne można by o tym dłużej dyskutować wzbijając się na poziomy dysput psychologicznych i neurobiologicznych, tylko czy tam znajdziemy jakieś rozwiązanie jak owego uciekiniera okiełznać? Jak sprawić by płynął wolniej i było go więcej? Wątpię.

Kiedyś gdy słyszałam, że brakuje komuś czasu to zawsze „mądrze” stwierdzałam, że dobra organizacja pozwala zrealizować wszystko a co najważniejsze zapanować nad czasem. Jest w tym coś ale, czy warto żyć pod zegarek? O koniec czytania bo czas minął, o koniec sprzątania bo czas minął, o koniec prysznica bo teraz czas na jedzenie… Masakra. Choć przyznaje (i może trochę podziwiam) ludzi, którzy tak potrafią żyć pod linijkę harmonogramu. Ja osobiście wole stosować podejście na luzie. Mam ochotę to sobie poleżę (co prawda rzadko mi się to ostatnio zdarza) albo dłużej pobawię się z dziedzicem. W końcu nikt tego czasu mi nie zwróci. Co tam liczyć się może sprzątanie, skoro przytulanie może potrwać dłużej?

Chciałabym rzec, że dobra organizacja czasu pozwoli go trochę przytrzymać w ryzach ale tak nie jest. Można się zorganizować, mieć spięte wszystko co do minuty ale na dłuższą metę nie jest to warte, bo traci się o wiele więcej. Monotonia i presja sprawia, że gubi się radość życia, niezapomniane chwile przelatują niespostrzeżenie bo przecież nie było zaplanowanych ich w kalendarzu. Ucieka Wam czas, tak po prostu jest. Organizujecie, szukacie rozwiązań jak nad nim zapanować, tylko po co? Po to aby dowiedzieć się, że więcej czasu straciliście na okiełznaniu go niż przeżyciu?

Cóż zatem nam pozostaje z nim uczynić? Stać i narzekać, że nie udało się czegoś zrealizować, że zabrakło czasu. W sumie to było by w ludzkiej naturze (takie narzekanie) ale po co? Czy nie lepiej się cieszyć z tego, że poświęciło się czas na błogie leniuchowanie byleby pojawił się uśmiech? O wiele lepiej!

Niech zatem sobie ten czas ucieka, niech goni do przodu a my niczym Alicja z Krainy Czarów, z uśmiechem na ustach, będziemy gonić króliczka. Carpe diem i do przodu!

„Nie pytaj próżno, bo nikt się nie dowie,
Jaki nam koniec gotują bogowie,
I babilońskich nie pytaj wróżbiarzy.
Lepiej tak przyjąć wszystko, jak się zdarzy.
A czy z rozkazu Jowisza ta zima,
Co teraz wichrem wełny morskie wzdyma,
Będzie ostatnia, czy też nam przysporzy
Lat jeszcze kilka tajny wyrok boży,
Nie troszcz się o to i… klaruj swe wina.
Mknie rok za rokiem, jak jedna godzina.
Więc łap dzień każdy, a nie wierz ni trochę
W złudnej przyszłości obietnice płoche.”

Pieśń I, 11- Horacy
przekład: Henryk Sienkiewicz

zdjęcie autorstwa:  Ryan McGuire / gratisography.com 

 

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *