„Biuro przesyłek niedoręczonych” – Natasza Socha – recenzja
Czy pamiętacie czasy kiedy to wysyłanie kartek czy też pisanie listów było na porządku dziennym? Pocztówki z wakacji, kartki świąteczne czy listy od przyjaciół były częstymi gośćmi naszych skrzynek pocztowych. Muszę przyznać, że owe wspomnienie wzbudza we mnie swoisty sentyment i pewnego rodzaju tęsknotę za pocztową korespondencją i jej urokiem.
Owa, chciałoby się powiedzieć mocno zapomniana, przygoda listowa zagościła w najnowszej powieści Nataszy Sochy „Biuro przesyłek niedoręczonych”. To właśnie tam, w otoczeniu świątecznego gwaru przyjrzymy się kulisom poczty i zdamy sobie sprawę, że listy jeszcze tak wcale nie umarły i wciąż są pełne ludzkich historii…
„Są godziny, które wloką się w nieskończoność, godziny nudne i bardzo do siebie podobne. Wypełniają poszczególne dni, miesiące i wreszcie lata. Ale są też godziny pełne emocji, poszarpane, gwałtowne, które nie wiedzieć czemu kończą się szybciej niż inne.”
Powieść Nataszy Sochy zabiera nas do tytułowego Biura przesyłek niedoręczonych, gdzie trafia cała korespondencja, która nie została dostarczona do adresatów. Właśnie tu zaczyna pracę Zuzanna, młoda dziewczyna, która postanawia odetchnąć od rodzinnego miasta. Chciałoby się rzecz, że praca jak praca ale tu kryje się coś więcej. To miliony niedokończonych historii, kryjących w sobie wiele tajemnicy pełnych wyczekiwania. Tu także poznajemy Milę, która bawi się w dobrego listonosza, próbującego dostarczyć zagubione listy. Razem z nią odkrywamy historię małego, chorego chłopca Michałka, który nie otrzymał listu od ulubionego pisarza. Owa niedoręczona korespondencja spędza sen z powiek i Mila postanawia dołożyć wszelkich starań i dostarczyć owy list. . W między czasie wtajemnicza Zuzannę w historię zielonych i niebieskich listów, które od 38 lat trafiają do Biura przesyłek niedoręczonych. Tajemnica ta, taka bardzo nurtuje Zuzannę, że postanawia ją zgłębić. Zaczyna czytać owe listy i odkrywa, że pod tymi paroma słowami skreślonymi co roku kryje się niesamowita historia miłosna. Nasza bohaterka postanawia działać i pomóc przeznaczeniu.
„Biuro przesyłek niedoręczonych” to historia kilku, całkowicie sobie obcych osób, których losy w magiczny sposób się splatają. Bohaterowie przybliżają nam swoje życie, problemy z jakimi się borykają a także odsłaniają przed nami swoje serca. Mamy Zuzannę ze swoją Karoliną, która potrafi przyprawić u każdego uśmiech (gwoli wyjaśnienia Karolina to łotopałanka karłowata). Milę, od której bije niesamowite ciepło i życzliwość. Nietypowi Gaspar i Tekla, oddani sobie przez tyle lat, uchylają nam rąbka tajemnicy swojej historii. Poznajemy także cynicznego pana Stanisława, który pod twardą powłoką skrywa dobre serce. To właśnie z nimi wszystkimi stajemy się świadkami niesamowitych zbiegów okoliczności i przypadków, które zmieniają ich życie.
„Podobną nijakość ma w sobie cała ta wirtualna i smartfonowa korespondencja. Elektroniczna wymiana myśli jest szybka i sprawna, ale nikomu nie bije przy tym serce. A to czekanie na listonosza… Spóźnia się? A może już był, tylko nikt go nie zauważył? Albo zachorował? Albo po prostu nie miał po co dziś przychodzić… Najpiękniejszy widok to czysta biel koperty łypiąca przez dziurki metalowej skrzynki pocztowej.”
Jest to moje pierwsze spotkanie z Nataszą Sochą i muszę przyznać, że całkiem udane. Co prawda, nie jestem miłośnikiem takich powieści ale czasem miło zagłębić się w taką lekką, zabawną powieść, która otula magiczną atmosferą i zaraża optymizmem. Bo „Biuro przesyłek niedoręczonych” jest właśnie taka, pełna ciepła i życzliwości, przywracająca wiarę w dobrych i bezinteresownych ludzi. Dzięki niej zaczynamy wierzyć w ową magię świąt i w to, że warto mieć nadzieję. Otula nas też pewnego rodzaju sentymentem i zamyśleniem. Może czasem warto zatrzymać się w naszym codziennym biegu, zwolnić, wyciągnąć pomocną dłoń albo chociażby okazać komuś odrobinę życzliwość. Czasem by sprawić komuś szczęście nie potrzeba dużo.
„Lubił dzieci, bo były szczere. Nie nosiły masek, nie pluły jadem, nie udawały kogoś innego. Były sobą, często dźwigając nie tylko tornister do szkoły, ale także wszystkie domowe problemy. Zdejmował im je z barków za pomocą bajek, w których udowadniał, że dzieciństwo to najpiękniejszy okres w całym życiu. I nic nie powinno tego zepsuć.”
Gdy już sięgniecie po ową książkę to zapadniecie się w niej, niczym w miękki, pluszowy koc. Strona po stronie, będziecie kibicować bohaterom i ich staraniom. Ciekawi zakończenia historii, na chwilę zapomnimy o otaczającym świecie. „Biuro przesyłek niedoręczonych” jest wręcz idealna na taki zimowy okres, kiedy to na zewnątrz zimno a nas otula ciepło płynące z jej stron a świąteczna magia przyprawia o uśmiech.
O książce:
Tytuł: Biuro przesyłek niedoręczonych
Autor: Natasza Socha
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 10-11-2016
Liczba stron: 304
Sprawdź, gdzie kupić:
Ocena:
Podsumowanie:
„Biuro przesyłek niedoręczonych” to lekka, zabawna powieść, która otula magiczną atmosferą i zaraża optymizmem. Idealna na zimową zawieruchę.