“Jutro pachnie cynamonem” – Anna Szczęsna – recenzja
Zapach cynamonu zawładnął mną nieoczekiwanie. Leżał sobie cichuteńko, pachniał delikatnie, kusił subtelnie a ja nieczuła na jego uroki pozostawałam, patrzyłam niechętnie i sięgnąć nie chciałam. Aż zawiał sprzyjający wiatr i stało się. Wylądował w moich dłoniach, zaciągnęłam się i odpłynęłam otulona zapachem cynamonu…
Owym zapachem cynamonu była powieść Anny Szczęsnej “Jutro pachnie cynamonem”, która to trafiła w moje ręce niespodziewanie. Przyznam się, że jakoś wcale nie miałam na ową lekturę ochoty. Nie kusiła mnie specjalnie ani nie ciekawiła. Niemniej przyszedł ten czas i spotkała się z moim zainteresowaniem. Otworzyłam ją, przeczytałam i… odłożyłam.
“Jutro pachnie cynamonem” przenosi nas do Warszawy, gdzie poznajemy trzydziestoletnią Wiktorię Baltazar będącą w kryzysowym momencie. Nasza bohaterka rozstała się ze swoim długoletnim partnerem i zbunkrowała się w swoim starym pokoju w mieszkaniu ojca gdzie pielęgnowała smutki i załamanie. Gdy w jej życiu pojawia nie niespodziewanie kot, postanawia coś zmienić, wynajmuje pokój w Włocławku i wyrusza w nieznane. Drzwi do mieszkania a zarazem “nowego” życia otwiera jej Małgorzata Kwiatkowska, właścicielka mieszkania. Małgosia jest dojrzałą, pełną pozytywnej energii i ciepła kobietą, która otacza opieką swoje współlokatorki. Zapomniałam dodać, że mieszka z nimi jeszcze Lidka, zbuntowana nastolatka, skrywająca się za mocnym makijażem i ubiorem. Tak oto zaczyna się wspólny rozdział życia owych trzech kobiet z różnych pokoleń, które starają się żyć razem, budować fundamenty przyjaźni i stawiać czoło życiu, które nie zawsze jest w różowych barwach.
Anna Szczęsna stworzyła ciepłą i przyjemną lekturę, która otula czytelnika optymizmem. Pokazuje, że po burzy wschodzi słońce a jutro może się wszystko zdarzyć. Że czasem trzeba wziąć sprawy w swoje ręce, mieć nadzieję i nie poddawać się. Życie bywa zaskakujące i nieprzewidywalne. W “Jutro pachnie cynamonem” stajemy się chwilowym obserwatorem życia naszych bohaterek. Patrzymy jak radzą sobie z własnymi problemami, czasem błahymi a czasem poważniejszymi. Widzimy jak zaskakuje ich życie i choć czasem trudno uwierzyć w zbiegi okoliczności to jednak gdzieś tli nam się przekonanie, że właśnie taki jest życie, pełne niewiadomych. Grzejemy się ciepłem, które wypływa ze stron powieści. Obserwujemy burzę emocji, które targają bohaterami. Patrzymy jak rodzi się przyjaźń a także miłość.
Jak już wspomniałam, przeczytałam “Jutro pachnie cynamonem” i odłożyłam bo niestety powieść ta nie wniosła niczego. Nie powiem, była miłym przerywnikiem ale czy wartościowym niekoniecznie. Może to efekt przesycenia takimi lekkimi lekturami a może czegoś jej zabrakło. Chciałabym móc się do czegoś konkretnie przyczepić ale nie ma takiej rzeczy. Autorka prowadzi czytelnika przez ową historię z odpowiednim tempem, zaskakuje i przyciąga do bohaterów. Książkę czyta się szybko i jak już wspomniałam przyjemnie. Nie jest to oczywiście pozycja, na którą szkoda czasu ale do tych obowiązkowych także bym jej nie zaliczyła. Ot miła powiastka na nudny wieczór. Choć nie ukrywam, że osobom lubiącym tego typu powieści powinna się spodobać. Czy po nią sięgnąć, cóż musicie sami ocenić czy macie ochotę otulić się zapachem cynamonu czy raczej czymś pikantniejszym.
O książce:
Tytuł: Jutro pachnie cynamonem
Autor: Anna Szczęsna
Wydawnictwo: Lucky
Data wydania: 2015
Liczba stron: 272
Sprawdź, gdzie kupić:
Ocena:
Podsumowanie:
„Jutro pachnie cynamonem” to przyjemna, lekka powieść, którą czyta się szybko. Cóż dużo nie wnosi ale otula nadzieją, ciepłem i optymizmem. Jest miłym akcentem podczas ponurego dnia.