„Księga dźwięków” – Bravi Soledad [recenzja]
Każdy rodzic z niecierpliwością czeka aż jego maleństwo zacznie gaworzyć. Jak z pojedynczych dźwięków zaczną pojawiać się sylaby. Razem z naszym szkrabem bawimy się owymi dźwiękami, ciesząc się jak dziecko gdy uda mu się je powtórzyć. Nic w tym dziwnego bo właśnie taka zabawa, za którą kryje się nie tylko odkrywanie świata ale i poznawanie możliwości własnego głosu kusi i przyciąga maleństwo. Nie mówiąc już o śmiechu, który jej towarzyszy.
Właśnie naprzeciw owym dźwiękonaśladowczym wyzwaniom wyszła francuska ilustratorka Soledad Bravi i oddała w ręce opiekunów maluszków, książeczkę o wiele mówiącym tytule „Księga dźwięków”. Zabiera w niej nas w przygodę po otaczających nas świecie dźwięków. Zmieniamy się w zwierzęta by beczeć, miauczeć czy też muczeć. Chwilę później naśladujemy dźwięk klocków, trąbki czy też samochodu. Stajemy się karetką jadącą na sygnale a także radiowozem. Obok owych dość znanych dźwięków, autorka postarała się także nas zaskoczyć i pokazać, że także choinka może wydawać dźwięk. Albo, jak myślicie, jak naśladować ślimaka czy też gniazdko elektryczne?
„Księga dźwięków” składa się ze 112 kartonowych stron a co za tym idzie mamy 56 obrazków, którym przypisane są odpowiednie dźwięki. Owa objętość sprawia, że jest to jedna z najgrubszych kartonowych książeczek na rynku. Przekłada się to także na jej ciężar. Jej rozmiar niestety wpływa dość niekorzystanie na wytrzymałość. Biorąc pod uwagę duże zainteresowanie jakim się cieszy wśród maleństw, przekładającym się na intensywność korzystania, sprawia, że szybko się rozpada. Ale co najważniejsze, nie umniejsza to jej atrakcyjności.
Jak już wspomniałam, mamy do czynienia z 56 kolorowymi ilustracjami, na których przedstawione są pospolite przedmioty, zwierzęta czy na przykład pojazdy. Każdy z obrazków namalowany jest grubą, wyraźną kreską, i w mojej subiektywnej ocenie, dość nieporadnie. Patrząc na nie mamy ochotę powiedzieć, że owe działa wyszła spod małych dłoni dzieci. Zapewne taki efekt chciała osiągnąć autorka. Ja osobiście wolałabym jednak bardziej doprecyzowane obrazki ale mojemu dziecku podobają się takie jakie są, a to najważniejsze.
„Księga dźwięków” jest pozycją obowiązkową w biblioteczce maluszka. Na pewno zapewni Wam i Waszym maleństwom uroczy czas, spędzony na prze radosnej zabawie. Dostarczy wiele śmiechu, bo jak się nie śmiać gdy mama czy tata udają owce albo kichają ochoczo? Dużym jej plusem jest także to, że zabawa nią z każdym jest inna, bo sowa w wykonaniu babci brzmi całkowicie inaczej niż gdy „uha” dziadek. Pod całą tą dźwiękonaśladowczą zabawą kryje się także pierwsza edukacja naszego maleństwa. Zabieramy naszego maluszka w przygodę jaką jest poznawanie własnego głosu a co za tym idzie stawianie pierwszych kroków na ścieżce mowy.
O książce:
Tytuł: Księga dźwięków
Autor: Bravi Soledad
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Data wydania: 2012
Liczba stron: 118
Ocena:
Podsumowanie:
„Księga dźwięków” jest pozycją obowiązkową w biblioteczce maluszka. Na pewno zapewni Wam i Waszym maleństwom uroczy czas, spędzony na przeradosnej zabawie.