„Mój własny diabeł” – Mike Carey – recenzja
Londyn, miasto tętniące życiem. Ludzie chodzący po ulicach, żyjący swoim życiem, nieświadomi tego co im na co dzień towarzyszy. Widzicie, poza nami żywymi, mieszka tu też sporo duchów, demonów i innych stworów z nieznanego nam świata. Z reguły bywają spokojne i nie wadzą nikomu ale czasem jednak zaczynają sprawiać kłopoty. I jak wtedy dać sobie z nimi radę? Ano nie inaczej jak wezwać wykwalifikowanego egzorcystę. Jednym z nich jest Felix Castor, prywatny egzorcysta służący pomocą. Chcecie go poznać?
„Mój własny diabeł” jest debiutancką powieścią Mike Carey’a, brytyjskiego autora, znanego głównie z takich komiksów jak „Hellblazer” i „Lucyfer” (wielbicielom komiksów zapewne nie trzeba przedstawiać). Na rynku ukazała się w 2006 roku, a dwa lata później została przetłumaczona na język polski. Rozpoczyna cykl przygód wspomnianego już Felixa Castora.
„Błogosławieni cisi, albowiem oni przeganiają gniew innych i przy okazji wyjdą w ich oczach na żałosnych idiotów”
Powieść Carey’a przenosi nas do Londynu, w którym mieszka główny bohater Felix Castor – egzorcysta wycofujący się z zawodu. Utrzymuje się z „brania” mało atrakcyjnych zajęć, ale jak sam przyznaje, z czegoś trzeba żyć. Mimo, że usilnie stara się odsunąć od zawodu to jednak przyjmuję ofertę pracy, dotyczącą pozbycia się ducha. Duch nawiedza jedno z londyńskich archiwum i staje się coraz to bardziej uciążliwy. Sprawa, która wydawała się prosta okazuje się pełną niebezpieczeństw zabawą, w której na celowniku staje Castro. W końcu, kto jak kto, ale egzorcysta, nie posiada zbyt wielu przyjaciół w świecie duchów i demonów.
Mike Carey stworzył nietuzinkowego bohatera, Felixa Castora, egzorcystę (który nie jest księdzem) przepędzającego duchy za pomocą fletu. Jest to postać, która pozostaje w pamięci. Jego specyficzne podejście do życia, sprawia, że ciężko go nie polubić. Wraz z zagłębianiem się w lekturę poznajemy go coraz bardziej. Odkrywając przed nami swoją przeszłość, zaczynamy rozumieć jego niechęć do egzorcyzmów. Razem z nim rozważamy na temat bytu duchów i tego co się z nimi dzieje po egzorcyzmach. Czy przestają istnieć czy może mają gdzieś swoje własne miejsce. Rozmyślania są o tyle ciekawe, że Felix nie wierzy w nic.
„Bestia rozpędzała się od zera do setki w ciągu trzech sekund. U mnie trwa to raczej trzy tygodnie i na początek wymaga popchnięcia.”
Czytając debiutancką powieść Carey’a możemy przenieść się do stworzonego przez niego świata. Opisy scenerii sprawnie działają na naszą wyobraźnie, słowa zamieniają się w obrazy. Pierwszoosobowa narracja sprawia, że bohater staje się nam bliższy, razem z nim podążamy uliczkami Londynu i zagłębiamy się w sprawy nie z tego świata. Wszystkie te paranormalne rzeczy zostały odpowiednio ubrane i wkomponowane w całość, także, że, w sumie nie byłoby zbyt dziwnie gdyby to okazała się prawda. Całość uzupełniają barwne postacie drugoplanowe, które nie stanowią tylko pustego tła za Castorem a w pewien sposób go uzupełniają. Tworząc powieść godną polecenia.
„Cudowną zaletą rosyjskiego szynela jest to, że można pod nim schować kałasznikowa, samowar i martwego świniaka i nikt tego nawet nie zauważy.”
Klimat stworzony przez autora, język i humor zawarty w książce sprawiają, że książkę czyta się szybko. Akcja choć na początku wolniejsza, potem rozkręca się i nas wciąga. „Mój własny diabeł” jest zatem wart przeczytania a Felix Castor warty poznania.
O książce:
Tytuł: Mój własny diabeł
Tytuł oryginalny: The Devil You Know
Autor: Mike Carey
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 08-04-2008
Liczba stron: 416
Cykl: Felix Castor (tom 1)
Sprawdź, gdzie kupić:
Ocena:
Podsumowanie:
Klimat stworzony przez autora, język i humor zawarty w książce sprawiają, że książkę czyta się szybko. Akcja choć na początku wolniejsza, potem rozkręca się i nas wciąga. Warto ją przeczytać i poznać Felixa Castora.