“Współlokatorzy” - Beth O'Leary - Kot, kawa i książki
Książki,  Literatura obyczajowa

“Współlokatorzy” – Beth O’Leary – recenzja

Co zrobilibyście, gdyby jedynym sposobem na znalezienie przystępnego cenowo mieszkania w drogiej metropolii było dzielenie go… z całkowicie obcą osobą? I to nie tylko mieszkania, ale i łóżka? Brzmi jak przepis na katastrofę albo, w przypadku książki „Współlokatorzy” Beth O’Leary, na uroczą i niebanalną komedię romantyczną, która podbiła serca czytelników na całym świecie. Ta historia to dowód na to, że prawdziwa bliskość może narodzić się nawet w najbardziej niekonwencjonalnych okolicznościach, a do zakochania wystarczą… karteczki samoprzylepne.

Beth O’Leary, brytyjska pisarka, zdobyła międzynarodową sławę właśnie dzięki „Współlokatorom”, udowadniając, że w gatunku komedii romantycznej wciąż można znaleźć miejsce na świeżość i oryginalność. Jej pomysł wyjściowy jest genialny w swojej prostocie i absurdalności jednocześnie: Tiffy Moore, redaktorka w niewielkim wydawnictwie, desperacko potrzebuje taniego lokum po rozstaniu z chłopakiem, a Leon Twomey, pielęgniarz pracujący na nocnej zmianie w hospicjum, szuka współlokatora, by zdobyć dodatkowe pieniądze na prawnika dla swojego niesłusznie skazanego brata. Ich rozwiązanie? Będą dzielić jednopokojowe mieszkanie i jedno łóżko – ale w różnych porach dnia. Tiffy będzie miała mieszkanie dla siebie wieczorami, nocami i w weekendy, a Leon będzie z niego korzystał w ciągu dnia, odsypiając po nocnych dyżurach. W teorii mają się nigdy nie spotkać.

I tu zaczyna się najciekawsza część historii. Ponieważ ich ścieżki czasowe nigdy się nie przecinają, Tiffy i Leon zaczynają komunikować się za pomocą karteczek samoprzylepnych. Początkowo dotyczą one prozaicznych spraw, takich jak wyrzucanie śmieci czy zostawianie jedzenia w lodówce. Z czasem jednak notatki stają się coraz dłuższe, bardziej osobiste, pełne humoru, wsparcia i wyznań. Poprzez te krótkie wiadomości, zostawiane na kuchennym blacie czy na poduszce, Tiffy i Leon poznają swoje życie, problemy, marzenia i lęki. W ten niezwykły sposób rodzi się między nimi nić sympatii, a z czasem coś znacznie głębszego. Główni bohaterowie to bez wątpienia serce tej powieści. Tiffy to postać ekscentryczna, pełna ciepła i pozytywnej energii, nawet jeśli boryka się z konsekwencjami toksycznego związku z byłym chłopakiem. Jej wewnętrzne monologi i sposób postrzegania świata są źródłem wielu zabawnych sytuacji. Leon jest jej przeciwieństwem – z pozoru cichy, powściągliwy i nieco gburowaty, skrywa pod powierzchnią ogromną wrażliwość i lojalność, zwłaszcza wobec brata. Rozdziały pisane z jego perspektywy, często krótkimi, rzeczowymi zdaniami, doskonale oddają jego charakter i stanowią ciekawy kontrast dla bardziej kwiecistego stylu Tiffy. Obie postaci są na tyle realistyczne i sympatyczne, że łatwo się z nimi zżyć i kibicować ich niecodziennej relacji.

„Współlokatorzy” to jednak nie tylko lekka i zabawna historia miłosna. Beth O’Leary zręcznie wplata w fabułę poważniejsze wątki, takie jak wychodzenie z toksycznego związku i radzenie sobie z emocjonalną przemocą, czy walka o sprawiedliwość w obliczu błędów wymiaru sprawiedliwości. Te elementy dodają powieści głębi i sprawiają, że nie jest to tylko kolejna przesłodzona opowieść o zakochaniu. Autorce udaje się zachować równowagę między humorem a wzruszeniem, a trudniejsze tematy są poruszane z wyczuciem, bez przytłaczania czytelnika. Na plus książki jest jej oryginalny pomysł i sposób, w jaki rozwija się relacja między Tiffy a Leonem poprzez samą komunikację pisemną. To budowanie intymności na odległość, oparte na słowach i gestach (jak zostawianie ulubionej kawy czy przygotowywanie posiłków), jest niezwykle urocze i wciągające. Moment, w którym w końcu się spotykają, po miesiącach „znajomości” opartej wyłącznie na karteczkach, jest jednym z najbardziej wyczekiwanych i satysfakcjonujących w powieści.

„Współlokatorzy” Beth O’Leary to doskonała lektura dla wszystkich miłośników komedii romantycznych i powieści obyczajowych. To historia pełna ciepła, humoru i wzruszeń, która udowadnia, że miłość może zdarzyć się w najbardziej nieoczekiwanych miejscach i okolicznościach. Oryginalny pomysł, sympatyczni bohaterowie i zręczne połączenie lekkiej fabuły z ważniejszymi tematami sprawiają, że książka ta zapada w pamięć i pozostawia czytelnika z uśmiechem na twarzy. Jeśli szukacie czegoś lekkiego, ale jednocześnie mądrego i chwytającego za serce, „Współlokatorzy” będą strzałem w dziesiątkę. To opowieść, która przypomina, że czasem warto wyrzucić przez okno wszelkie zasady i otworzyć się na to, co przyniesie los – nawet jeśli tym losem jest nieznany współlokator, z którym dzielimy łóżko.

“Współlokatorzy” - Beth O'Leary - okładka

O książce:
Tytuł: Współlokatorzy
Autor: Beth O’Leary
Tłumaczenie: Robert Waliś
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2022-10-05
Liczba stron: 432
Gatunek: Literatura obyczajowa

 

Sprawdź, gdzie kupić:


Ocena:
  • Książka zainteresowała mnie:
  • Akcja wciągnęła mnie:
  • Narracja uwiodła mnie:
  • Temat zaciekawił mnie:
  • Postacie zawładnęły mną:
4

Podsumowanie:

„Współlokatorzy” Beth O’Leary to doskonała lektura dla wszystkich miłośników komedii romantycznych i powieści obyczajowych. To historia pełna ciepła, humoru i wzruszeń, która udowadnia, że miłość może zdarzyć się w najbardziej nieoczekiwanych miejscach i okolicznościach. Oryginalny pomysł, sympatyczni bohaterowie i zręczne połączenie lekkiej fabuły z ważniejszymi tematami sprawiają, że książka ta zapada w pamięć i pozostawia czytelnika z uśmiechem na twarzy. Jeśli szukacie czegoś lekkiego, ale jednocześnie mądrego i chwytającego za serce, „Współlokatorzy” będą strzałem w dziesiątkę.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *