-
“Niepokorna” – Madeline Sheehan – recenzja
Każdy ma swoje ulubione gatunki literackie, po które sięga z uśmiechem na twarzy. U mnie z takich pozycji robią się spore stosiki oczekujące na przeczytanie. Czasem jednak nachodzi mnie ochota na wyrwanie się z pewnego schematu i sięgnięcie po coś czym przeważnie bym się nie zainteresowała. Ot taki eksperyment, który może okazać się strzałem w dziesiątkę ale i klapą. Stając przed takim wyzwaniem, zaczęłam przeglądać okładki a nuż mnie coś skusi. Tak oto trafiłam na “Niepokorną” autorstwa Madeline Sheehan. Powiedzcie, kogo by ona nie zainteresowała? A jeszcze gdy dodamy do tego “Metal i skóra. Lojalność i zdrada. Gniew i seks” to nie pozostaje nic innego jak zacząć czytać, więc zaczęłam……
-
„Szkoła żon” – Magdalena Witkiewicz – recenzja
Czasem przychodzi ochota na coś lekkiego, coś co nie zmusza do myślenia, coś co nie powoduje przyspieszonego bicia serca. Coś gdzie groza zastąpiona jest humorem, gdzie fantazja spotyka się z kolorową rzeczywistością. Coś co pozwoli na oderwanie się od rzeczywistości i przywoła uśmiech na twarzy. Będą z wirze czytania Magdaleny Witkiewicz daleko szukać nie musiałam owego “czegoś” . Moja ochota na coś lekkiego szybko została skonsumowana pozycją “Szkoła żon”. Sięgając po “Szkołę żon” mamy przyjemność poznać Julię, świeżą rozwódkę, która wpisując się w ostatnio modny nurt, świętując swój rozwód w klubie. Tam wygrywa tajemnicze zaproszenie do luksusowego SPA – Zmysłowa szkoła żon. Co prawda żoną już nie jest ale wypoczynek…
-
„Ciemniejsza strona Greya” – E L James – recenzja
Pierwszy tom erotycznej trylogii „Pięćdziesiąt odcieni Grey’a” zakończył się dość ciekawie. Dwójka głównych bohaterów rozstaje się. Czyżby nie byli dla siebie stworzeni? Mimo, że wcześniejsza część raczej mnie nie powaliła na kolana, to jednak z czystej ciekawości sięgnęłam ponownie po ową historię. Cóż, trzeba przyznać, że to niewątpliwie plus, tak przytrzymać czytelnika i zachęcić do dalszego czytania. Tak jak już wspomniałam, „Ciemniejsza strona Greya” jest powieścią o erotycznym układzie pomiędzy niewinną (choć może nie tak do końca) Aną i Christianem Grey’em, niesamowicie przystojnym, bogatym mężczyzną. Wchodzi ona w skład trylogii „Pięćdziesiąt odcieni Gray’a”, debiutu literackiego, brytyjskiej pisarki E L James, który przyniósł jej niesamowity rozgłos jak również rozsławił literaturę erotyczną.…
-
„Pięćdziesiąt twarzy Greya” – E L James – recenzja
Od pewnego czasu huczy o trylogii „Pięćdziesiąt Odcieni Greya” (Fifty Shades of Grey) autorstwa E L James, w której „iskrzy seksem i erotyką”. Muszę przyznać, że jakoś kompletnie nie działały na mnie te wszystkie marketingowe chwyty, a moja podświadomość mówiły, nie jest to warte poświęcenia czasu. I w tym postanowieniu trwałam dopóki koleżanka nie spytała mnie czy posiadam pierwszą część czyli „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, bo jej znajome oszalały na jej punkcie. Okej, zasiała ziarenko niepewności we mnie, a co za tym idzie, postanowiłam sprawdzić co tak wpływa na innych. E L James, oficjalnie Erika Leonard bądź Mitchell jest brytyjską pisarką specjalizującą się w erotycznych romansach. Sławę przyniosła jej trylogia „Pięćdziesiąt…
-
„Jedenaście tysięcy pałek, czyli miłostki pewnego hospodara” – Guillaume Apollinaire – recenzja
Skromna książeczka, z czerwoną okładką i czarno – białym zdjęciem pół nagiej kobiety wygląda prawie niewinnie. Jej niewinność może podważać dopisek, że „książka zawiera drastyczne sceny erotyczne. Wyłącznie dla dorosłych czytelników” ale czy nie często takie ostrzeżenia są nad wyraz przesadzone. Cóż w przypadku „ Jedenastu tysięcy pałek czyli miłostek pewnego hospodara” z 1907 roku powiedziałabym, że są wręcz za delikatne. Ową pozycję pożyczyła mi koleżanka, z twierdzeniem, że jeszcze czegoś takiego nie czytałam. Miała rację. Autorem jest Guillaume Apollinaire (Wilhelm Apolinary Kostrowicki), francuski poeta polskiego pochodzenia, który postanowił opisać obrzydliwie lubieżne przygody rumuńskiego arystokraty Mony’ego Valkutascu. Owy bohater jest erotomanem, który wyznaje zasadę „nic co ludzkie nie jest mi obce” i…
-
„Przebudzenie Śpiącej Królewny” – Anne Rice – recenzja
Buszując po księgarniach internetowych trafiłam na książkę o dźwięcznym tytule „Przebudzenie Śpiącej Królewny”. Tytuł skojarzył mi się z jakąś wariacją na temat popularnej dość baśni. Po spojrzeniu na autora, którą jest Anne Rice, książka do mnie zaczęła powoli przemawiać. Większość z Was kojarzy zapewne tą autorkę z powieści „Wywiad z wampirem” tak więc zapowiadało się ciekawie. Do ostatecznego zakupy przyczynił się opis, a dokładniej opinia, która brzmi tak: „Książka ekspresyjna, barokowa i w kategoriach współczesnych – pornograficzna – Playboy.” No powiedzcie sami czy nie skusilibyście się? „Przebudzenie Śpiącej Królewny” rozpoczyna się od przebudzenia po stu latach królewny, no i jak możemy wnioskować przebudzenie nie następuje za pomocą pocałunku tylko ……