„Więzień nieba” – Carlos Ruiz Zafon – recenzja
Wielu miłośników Carlosa Ruiz Zafona z pewnością nie mogło się doczekać premiery jego najnowszej książki – „Więzień nieba”, która jest trzecią z cyklu „Cmentarz zapomnianych książek”, rozpoczętego przez sławną już powieścią – „Cień Wiatru”. Mimo, że nie jestem aż tak wielką fanką twórczości owego pisarza to jednak data 19 kwietnia (data premiery książki) zaznaczona była w moim kalendarzu. Może to zasługa szumu medialnego, który otoczył tą książkę i wychwalał, sprawiła, że zwróciłam na to aż taką uwagę. Niemniej jednak dopiero teraz dane było mi do niej zajrzeć i zagłębić się w karty powieści.
„…przeznaczenie nie puka do drzwi naszego domu. Trzeba za nim ruszyć, wyjść mu na spotkanie.”
Muszę przyznać, że te zachwalające komentarze na temat „Więźnia nieba” niestety ale nie przyczyniły się chyba pozytywnie samej powieści. Przez nie, oczekiwania odnośnie jej wzrosły i to bardzo. Ja spodziewała się kolejnej grubej powieści, która zabierze mnie w niezapomniany świat Barcelony i porwie a tu… No cóż jeśli myśleliście podobnie do mnie to zawiedziecie się niestety.
„Wariatem jest ten, kto ma się za całkowicie normalnego, a za nienormalnych uważa całą resztę.”
W swojej najnowszej powieści autor, zabiera nas do znanej z poprzednich powieści – Barcelony, do roku 1957. Księgarni rodziny Semprere, której nie wiedzie się zbyt dobrze mimo okresu przedświątecznego. Pewnego dnia drzwi księgarni przekracza tajemniczy gość, który kupuję jedną z najdroższych książek i prosi aby Daniel przekazał ją swojemu przyjacielowi Ferminowie Romero de Torres, który pracuje w księgarni. Tak o to, w sposób subtelny pisarz zachęca nas do zastanowienia się nad przeszłością owego przyjaciela rodziny, która kryje się w wielkim obłoku tajemnicy.
Owa tajemnica a raczej owe sekrety dotyczące życia Fermina a także rodziny Daniela opowiedziane zostaną podczas kolacji, na którą udał się Daniel z przyjacielem. Cóż przeszłość może każdemu zajść za skórę a wyjawienie jej może być pomocna. I tak to, razem z dwójką naszych bohaterów siadamy przy stoliku i poznajemy dzieje Torresa, które nie są zbyt optymistyczne. Chociażby okres paru lat, które spędził w więzieniu, pod rządami naczelnika Maurice Vallsa, niezbyt przyjemnego osobnika. W tych nieludzkich warunkach, poznał Daniela Martina, powieściopisarza, który niestety wskazywał znamiona choroby umysłowej. To jego autor nazwał właśnie tytułowym Więźniem Nieba. To on pomógł właśnie zaplanować ucieczkę Fermina z tego bastionu piekła, ucieczki opartej na motywie ze znanej dość powieści.
„Są takie miejsca i takie czasy, kiedy bycie nikim przynosi większy zaszczyt niż bycie kimś”
Ale to nie wszystkie sekrety, Torres wyjawia także, że znajomość z rodziną Sempere nie była tak całkiem przypadkowa lecz miała związek z matką Daniela. Tak oto zaczyna się wątek, który zapewne będzie miał kontynuację w kolejnej powieści Carlosa, bynajmniej na to może wskazywać zakończenie. Książka nie jest tylko i wyłącznie historią życia Fermina, bo mimo snucia opowieści, teraźniejszość istnieje a w niej chociażby rozterki Daniela.
Spłycając, można by w sumie powiedzieć, że zadaniem „Więźnia nieba” było przybliżenie nam bohatera, przyjaciela rodziny Sempere i to autorowi się udało. Bo jakby nie patrzeć Femini i jego życie jest dość ciekawą historią. Reszta zaś jest tylko otoczką, która ma robić za tło owym zwierzeniom.
„Wytrawny kłamca wie, że najlepszym kłamstwem jest zawsze prawda podana z pominięciem najistotniejszej kwestii.”
„Więzień nieba” jest książką, którą czyta się szybko i dobrze. Na pewno jest to zasługa kunsztu literackiego autora ale też spraw technicznych. Duża czcionka i odstępy, sprawiają, że te 400 stron umyka jak błyskawica. Niestety, po tych „achach i ochach” oczekiwałam czegoś lepszego i ciekawszego. Mój początek z powieścią był dość trudny, bo podchodziłam i podchodziłam i jakoś skończyć jej nie mogłam. Dopiero gdzieś od połowy, słowa zaczęły do mnie przemawiać i się wciągnęłam.
Podsumowując, jest to kolejna powieść Zafona, według mnie słabsza od pozostałych i mniej wyniosła. Po prostu jedna z wielu książek, jednego z wielu pisarzy, która opisuje czyjeś dzieje, urozmaicając je o tajemnice i niewiadome. Niemniej trzeba dodać, że dobrze napisana. Czy godna polecenia? Cóż … fanom pisarza na pewno bo wiadomo, a pozostałym, trudno powiedzieć. Do mnie nie przemówiła, ale może dla lubiących tego typu literaturę i styl warta jest zajrzenia i lepszej oceny.
O książce:
Tytuł: Więzień nieba
Tytuł oryginalny: El prisionero del cielo
Autor: Carlos Ruiz Zafon
Tłumaczenie: Katarzyna Okrasko, Casas Marrodan
Wydawnictwo: Muza S.A.
Data wydania: 19-04-2012
Liczba stron: 416
Cykl: Cmentarz Zapomnianych Książek (tom 3)
Sprawdź, gdzie kupić:
Ocena:
Podsumowanie:
„Więzień nieba” jest książką, którą czyta się szybko i dobrze. Kunszt literacki autora sprawia, że słowa same w zdania się układając. Niestety słabsza od pozostałych.