Nagroda Literacka m.st. Warszawy 2024: Wyłoniono zwycięzców!, źródło: kultura.um.warszawa.pl
Świat Literatury

Nagroda Literacka m.st. Warszawy 2024: Wyłoniono zwycięzców!

17. edycja Nagrody Literackiej m.st. Warszawy wyłoniła pięciu zwycięzców spośród 755 zgłoszonych książek. Jury doceniło ich talent i kunszt literacki, przyznając im nagrody w pięciu kategoriach:

Proza:

Poezja:

Literatura dziecięca:

  • Maria Strzelecka (tekst i ilustracje) za książkę „Hajda. Beskid bez kitu” (więcej o książce)

Książka o tematyce warszawskiej:

Komiks i powieść graficzna:

Warszawską twórczynią została Joanna Papuzińska, autorka ponad 50 książek dla dzieci, m.in. serii „Nasza mama czarodziejka” i „Rokiś”. Przez całe życie związana z Warszawą, zainicjowała powstanie pierwszego w Polsce czasopisma dla dzieci „Guliwer”.

Wyboru laureatów dokonało jury w składzie: Justyna Sobolewska (przewodnicząca), Maciej Jakubowiak (sekretarz), Jarosław Klejnocki, Anna Kramek-Klicka, Piotr Sadzik, Agnieszka Sowińska, Karolina Szymaniak.

źródło: kultura.um.warszawa.pl/

Więcej o książkach:

 

 

Tomasz Różycki – „Złodzieje żarówek”

Wydawnictwo: Czarne

Opis: Życie w bloku, arcydziele surowego piękna czasów późnej komuny, to prawdziwa metafora istnienia człowieka nowoczesnego. Wszak mieszkania unoszą się nad ziemią, a dziesiątki balkonów zwisają nad miastem, dzięki czemu mieszkańcy mogą dystansować się od przyziemnej zgnilizny i klasowo niedopasowanych sąsiadów.

W tym centrum wszechświata, na ostatnim piętrze – gdzie najbliższymi sąsiadami są niebo i synogarlice – mieszka Tadeusz, który od ojca dostał ważne zadanie: pójść z puszką ziarnistej kawy do Stefana, złotej rączki, z prośbą, by ów kawę zmielił. Wyprawa nie jest łatwa, trzeba pokonać korytarz, taki, ja wiem, na sto, góra sto dwanaście metrów, oszklony dwudziestoma, no, może dwudziestoma dwoma oknami, ciemny, bo łobuzy ciągle wykręcają żarówki. A jak tu przejść samotnie przez zaułki tego betonowego Akropolu, skoro ukryte bóstwa i centaury tylko czekają, by w człowieka wejść i go przebóstwić?

Złodzieje żarówek to znakomita i zaskakująca proza. Pod doskonałym piórem Tomasza Różyckiego wielka płyta przeistacza się w wielopiętrową opowieść o życiu bloku i jego mieszkańcach, splecioną z sąsiedzkich plotek i osiedlowych legend. Korytarze wydłużają się i plączą, czas i narrator gubią, a przed czytelnikiem rośnie surrealistyczna, straszna, ja wiem, może nawet trochę śmieszna opowieść o PRL-owskiej Polsce pomieszczonej w jednym bloku.

 

 

Justyna Kulikowska –  „Obóz zabaw”

Wydawnictwo: Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu

Opis: „Obóz zabaw” to czwarta już książka poetycka podlaskiej autorki. W formie poematu z przypisami Kulikowska w nowy sposób mierzy się z tematyką i figurami towarzyszącymi jej pisarskiej drodze od samego początku: zaliczyć do nich można pamięć o doznanej przemocy, doświadczenie biedy i wykluczenia klasowego na poziomie jednostkowej biografii oraz poszukiwanie strategii walki z nimi, spośród których najważniejszą rolę pełni praca nad świadomością językową (od statusu regionalizmów po autotematyzm w pracy twórczej). Tym razem jednak podmiotce udaje się nakreślić plan szerszy, a może po prostu bardziej czytelny – rytm mechanicznych repetycji przerywają więc pieśni oraz historie bohaterek dawnej prowincji, pozory łatwości kobiecego awansu klasowego zderzają się z uznawaniem ich za uzurpację przez klasy panujące, a nawet największym „przyjaciołom ludu” trzeba z kolei wytłumaczyć pewne zasadnicze różnice w doświadczeniu pracy najemnej. W końcu historia Aliny Kabajewej niczym pryzmat rozszczepia wiele wątków każących awans klasowy jako metodę walki z traumą społeczną podać w wątpliwość.

 

 

Maria Strzelecka – „Hajda. Beskid bez kitu”

Wydawnictwo: LibraPL

Opis: Trzecia część historii z Beskidem i jego wspaniałą przyrodą w tle. Tym razem akcja toczy się okrutnych czasach przesiedleń i akcji „Wisła”. Maria Strzelecka splata losy ludzi i zwierząt w piękną, wzruszającą, niezwykle empatyczną i mądrą książkę, pełną przedstawionych z czułością detali życia beskidzkiej wsi lat 40. XX wieku.

 

 

 

 

 

Michał Książek – „Atlas dziur i szczelin”

Wydawnictwo: Znak Literanova

Opis: Przyroda, która przejmuje miasto, zaczyna od najmniejszych pęknięć w betonie

Rodzina sikorek zamieszkała w Warszawie pod adresem Metro Świętokrzyska 02.

Pewien szpak umościł sobie gniazdo w bombowcu z Muzeum Lotnictwa.

Wróble wprowadziły się do starego neonu teatr dramatyczny.

Przyroda wcisnęła się w najmniejsze szczeliny miasta i znalazła szpary w zabudowanych metropoliach. Zazieleniła dziury chodnikowe, o które potykamy się śpiesząc do pracy.

Ten świat, którego nie dostrzegamy na co dzień, oczarowuje jeśli tylko znajdziemy chwilę, żeby go odkryć. Michał Książek zabiera nas na spacer po dobrze znanych ulicach i zachęca, by patrzeć uważniej. Tropi sekretne życie ukryte wśród betonu i schowane za neonami wielkich miast. Z przewrotnym poczuciem humoru opowiada o nieoczywistych przestrzeniach miejskich, w których rozgościła się natura.

„Bar, gdzie pije się nalewkę, ławki, gdzie pije się wódkę oraz krzak za przystankiem, gdzie się sika. Wszystkie okazują się czymś innym… Wyśpiewanym terytorium, wyszukanym domem, starannie wybranym spośród wielu miejscem. Terytorium lęgowym. Samiec sikory modrej śpiewa w ciągu dnia nawet pięć godzin, by wyśpiewać sobie dom.”

Atlas dziur i szczelin to hymn na cześć miejskiej przyrody

 

 

Maciej Sieńczyk – „Spotkanie po latach”

Wydawnictwo: Literackie

Opis: Nowa, pełna absurdu i ironii powieść graficzna Macieja Sieńczyka!

Pozornie zwyczajne spotkanie u dawnych znajomych, które niespodziewanie zamienia się w niecodzienną towarzyską przygodę…

Dorota Masłowska: „Sztuka Sieńczyka jest nieprzewidywalna, ostentacyjnie nieutylitarna, bezczelna w swoim czczym pięknie.

Prowokacyjna w estetycznym przesublimowaniu, w które autor, w akcie przekory jakby, ubiera bezsens i głupotę swoich fantazji. To ̶ w bez reszty pragmatycznym i utylitarnym świecie, w którym żyjemy ̶ wydaje mi się właśnie wywrotowe.

Szukając nazwy dla gatunku literacko-graficznego, którego Maciej Sieńczyk jest jedynym znanym mi przedstawicielem, obstawiam „horror bezsensu”.

W niepodrabialnym stylu, zarazem wytwornym i potwornym, wybitny artysta wciąga nas na manowce swojej wyobraźni. Spotkanie po latach jest taką właśnie wędrówką po jej odrażających bezkresach, pętlach, tunelach, lejach. Pierwiastek horroru to zapierająca dech w piersiach płodność tego świata, łatwość, z jaką wydaje on z siebie podświaty, pod-pod-podświaty, skłócone ze sobą, lęgnące się z siebie, efemeryczne, bo ledwie wyrojone, a już znikające, by ustąpić kolejnym i kolejnym. Szybko zrezygnować czytelnik musi z poczucia, że wie, gdzie tu jakaś reguła, plot; na próżno usiłuje przejrzeć bieg wypadków”.

 

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *